sobota, 23 czerwca 2012

To kolorowa wstęga od Nieba aż do Ziemi,
wskazałami furtkę do ogrodu Twego.
Tam ujrzałem Różę co swyn cudownym
 zapachem trafiła wprost do serca mego.
Chciałem Ją pielęgnować,chronić Jej pąki młode
by nie oplątał jej chwast, co niszczy ogrodu zgodę
Rankiem Jej płatki słodką rosą pokryte.
Wieczorem rozchylone jak piękne ciało odkryte
wołały: weź mnie, weź mnie w swe dłonie
weź mnie w ramiona.Już nie kochaj skrycie.
Jestemt tylko Twoja już na całe życie.
Każdego dnia ,za to że ją mam Bogu dziękowałem.
Tuliłem, kochałem swoimi ustami jej nektar spijałem
W rozkoszy ,w ekstazie ogrzewałem jej różane serce
Nie czułem bólu gdy Jej kolce raniły me ręce
Raniły me ciało, poraniły duszę...
tak bardzo kochałem a jednak cierpiałem
nie zliczę pustych od snu nocy, od łez zalanych poduszek
Oddalałem się od Ciebie wystraszony krzykiem
jak źle Ciebie kocham, jak źle pielęgmuję
jak wśród wszystkich na Świecie jestem złym ogrodnikiem
jak w innych ogrodach wbrew Tobie zdradzam i knuję
Wymknęłaś się kochana spod mojej opieki
Chwast Cię oplątał i Twe pąki młode
pozostaniesz w mych myślach i w sercu na wieki
Lecz już Cię nie przytulę bo po prostu odchodzę

Brak komentarzy: